Niby prosta sprawa. Są roboty drogowe, jeden pas jest wyłączony z ruchu, ruchem kierują światła. Raz jadą z jednej strony, raz z drugiej. Gorzej, gdy ktoś chce być sprytny i uważa, że mu się uda na czerwonym. Wtedy na jednym pasie spotykają się dwie drużyny. Ale jak się okazuje nie tylko to jest problemem.
Remont ulicy Wilkszyńskiej
Trwa już od pewnego czasu. I jeszcze trochę potrwa.
Wzdłuż drogi wycieto dużo drzew i krzaków. Miejscami jest po prostu „łyso“. Aby usprawnić ruch na czas remontu wprowadzono ruch wahadłowy sterowany światłami. Jest jedno „ale“. Aby zmieścić się w cyklu trzeba jechać mniej więcej 40 km/h. Samochodem czy motocyklem to nie problem. Problem zaczyna się, gdy przejechać się chce rowerem.
Ostatnio miałem okazję jechać tam dwukrotnie na rowerze szosowym. Za pierwszym razem przepuściłem wszystkie samochody i dopiero ruszyłem. Dojechałem do połowy, bo ruszyły samochody z naprzeciwka.
Za drugim razem przede mną było kilka samochodów i, jak się okazało, rowerzysta, który ruszył równo ze zmianą świateł a za nim samochody. Ja przepuściłem samochody za mną i ruszyłem. Oczywiście nie zdążyliśmy przejechać na swoim cyklu. Gdy dojeżdżałem do końca zwężenia okazało się, że zielony cykl dla jadących z naprzeciwka już się skończył. Widać było irytację na twarzach kierowców.
Roboty drogowe – może czas na zmiany?
Może warto byłoby wprowadzić jakieś zmiany, bo ruch w tym miejscu jest dość duży: to droga wojewódzka nr 336 w kierunku Wilkszyna, Pisarzowic (sypialni Wrocławia) a także dojazd do ROD.
A tak wygląda opisana sytuacja z góry.